w prawdziwie amerykańskim, ale nie przesadzonym stylu. Rourke gra jak zwykle twardziela z duszą. Świetna rola. Na uwagę zasługują również odrażające role Hendriksena, Barkin no i Freemana - w roli tak ohydnego, szyderczego śmiecia jeszcze go nie widziałem :)
Fabuła jest niesamowicie wciągająca; niby prosty film o zemście ale losy Johnny'ego, jego życie budzą współczucie i szacunek. Wyjaśnienie powodu operacji i zwolnienia są również logiczne; poruszają także problem resocjalizacji. On chciał żyć w społeczeństwie, ale musiał się zemścić na mordercach jego jedynego przyjaciela.
Naprawdę rewelacja.
Zastanawia mnie tylko jedna rzecz - w filmie Rourke poddaje się operacji by zyskać normalny wygląd, a kilkanaście lat później aktor poddaje się operacjom by przywrócić wygląd z filmu :) Tęsknota za rolą? ;)