Ma bardzo naturalna urodę i według mnie nie jest wcale żadną paskudą. Co nie oznacza że uwarzam ją za piękność. Jeśli chodzi o aktorstwo to jeszcze nigdy mnie nie zawiodła ;) oglądałem z nią "Otchłań", "Kolor pieniędzy", "Robin Hooda", "Człowieka z blizna' i niezbyt dobry "Gniew oceanu".
mój drogi przedmówco! Zgadzam się w pełni z Tobą, choć niedawno ją nienawidziłam. Ujmuje mnie jej subtelność i naturalność. Gra tak wdzięcznie i kobieco. Powiem więcej- jest prześliczna! Zdejmijcie maski z kobiet Hollywoodu, a zobaczycie, że nie będą dorastały jej do pięt!
W Roobin Hoodzie w jednej z koncowych scen podczas walki Roobina z szeryfem w zamku wygladala wspaniale , ogolnie rzec biorac to nie rozumiem tych ktorzy uwazaja ja za "ohyde "
Widziałem tę aktorkę w niewielu filmach ale dobrze pamiętam ją z "Scarface" i zgadzam się z kolegą w 100%
Pewno, że piękna...była.
Potem za bardzo schudła.(anoreksja czy co?)
Ciekawe, czy nadal grywa na harfie?
Nie stosuję. ;) Jad kiełbasiany nie poprawi urody, tak jak roztrząsanie tego na forum nie prowadzi do konstruktywnych wniosków. :P
Nie wiesz chyba czym jest kazanie. Nie wiem na jakie fora chadzasz, ale ja tam nie widzę takiej dysproporcji. I nie rozumiem też czemu "większość" miałaby sprawić, ze mam zmienić zdanie. Większość lubi Greya XD
Więc jesteś ślepcem, bo ten temat również tyczy się urody. ;) Jesteś tu przypadkiem i piszesz nie na temat. :P
Co do Greya, nie wiem z jaką "większością" przestajesz, ale wśród swoich znajomych nie zauważyłem takich tendencji. :P
Sama napisałam nieraz że ktoś mi się podoba ale nie krytykuję wyglądu ludzi, to troszkę nieuprzejme, mój drogi.
Też tak uważam, a nie jak napisał założyciel tematu "uwarzam". Boże, czy oni nie widzą tych czerwonych szlaczków pod słowem z błędem ort. podczas pisania?
Bo jest piękna, a jeśli teraz nie wygląda zbyt ładnie, to no cóż, przynajmniej starzeje się z godnością, nie tak jak niektóre "wielkie aktorki". A piękna była, wystarczy spojrzeć na nią w Robi Hoodzie, po prostu cudo :)
Ona wstrętna? Wprawdzie widziałam ją na ekranie tylko w ,,Scarface" i ,,Robin Hoodzie", ale ponieważ ten drugi film zupełnie nie przypadł mi do gustu i oglądałam go lata temu, i to niezbyt uważnie, mogę opierać swą ocenę wyłącznie na wrażeniach z tego pierwszego. Jej wygląd swą wdzięczną naturalnością, niewymuszoną świeżością i żywością stanowił tam doskonałe dopełnienie na bazie przeciwieństwa urody idealnej, posągowej i zimnej Michelle Pfeiffer. Prezentowała się tam, jak przystało na spektakularną południową piękność niepotrzebującą żadnych wątpliwych upiększeń rozmaitej konduity i sądzę, że pozostawiała w tyle swoje słynne starsze rodaczki, kiedy święciły swoje największe triumfy. Gina Lollobrigida albo Sophia Loren od początku wyglądały na dużo starsze, niż w rzeczywistości były, także przez powolność gestów i pewne zmanierowanie, przesadzały z przekombinowanymi strojami i makijażem, miały raczej wulgarne twarze i torturowały swoje obfite sylwetki gorsetami w walce o iluzoryczną, karykaturalną talię, każąc swoim wylanym wielkim biustom wyglądać potwornie. Na marginesie dodam, że dziwię się tym, którzy postanowili obsadzić Lollobrigidę w roli Esmeraldy. Mary natomiast byłaby prawie idealną Esmeraldą (poza kolorem oczu), której godnego odzwierciedlenia na ekranie nie dane było się nam doczekać przez cały szereg ekranizacji i adaptacji teatralnych książki Hugo. Natomiast jako Gina zachwycała czarującymi i wymownymi ciemnymi oczami, gibkością oraz witalną młodością i promieniowała szczęściem oraz bezpretensjonalnością, czyli tym, czego powyższym zawsze brakowało. Ponadto uważam, iż odnalazła się w swej roli idealnie, jeżeli chodzi o grę aktorską, wbrew opinii wielu. A na marginesie dodam, że ja osobiście dziwię się osobom uważającym np. najprzeciętniejszą na świecie Jennifer Lawrence o grubych rysach i grubym głosie za piękną, dlatego nigdy nie polegałam i nie będę polegać na cudzych opiniach.