Finał Blindspot.
Dosłownie chyba ponad minutę po zakończeniu finałowego epizodu Blindspot gapiłem się w przelatujące napisy i siedziałem w ciszy.
O MÓJ BOŻE - to była moja reakcja. Absolutnie się nie spodziewałem i nie wierzę, że zakończyli serial w ten sposób. Naprawdę. Jestem tak mocno ukontentowany i zszokowany tym plot twistem, że po prostu odjęło mi mowę.
Podsumujmy jednak piąty sezon i całe pięć lat zaczynając od ostatniego odcinka.
Perfekcja ostatniego epizodu to jest majstersztyk. Chyba po raz pierwszy w serialu i tv widziałem, aby na koniec pięcioletniej przygody w jednym odcinku pojawiły się ABSOLUTNIE WSZYSTKIE główne postacie. Okazuje się, że ten odcinek kręcili w tamtym roku przez ponad dwa miesiące, aby zgrać się ze wszystkimi aktorami.
Na dzień dobry dostajemy planszę ze 100. To liczba ostatniego epizodu, która odwraca się w 001. Cykl dobiega końca. Teraz rozumiem dlaczego jest w intro piątego sezonu wąż pochłaniający własny ogon. W tym serialu nic nie jest przypadkowe, jak w Mr Robot.
Niesamowicie było zobaczyć wszystkich. Ten moment i powrót do scen z pierwszego epizodu na Times Square. Okazuje się, że oni naprawdę nakręcili to w NY. To są prawdziwe ujęcia, które robili przez 6h w pilocie, a nie żadne tanie efekty rodem z Netfilixa.
Mam tyle myśli. Uh, idziemy dalej.
Niestety piąty sezon był słaby. Momentami myślałem - dobrze, że się to wreszcie kończy, bo już przypał. Wszyscy praktycznie grali tak, jakby byli zmęczeni. Niektóre skróty fabularne - przesada. Najgorzej wypadała Jane Doe. Nie wiem, ale po prostu czułem, jakby aktorka chciała już skończyć z tą postacią - ale może tak to miało wyglądać (?).
Niemniej w całym serialu to jedna z najciekawszych, najbardziej wyrazistych i najfajniejszych kobiecych postaci, jakie widziałem.
Kilka epizodów było mega słabych. Małym plot twistom nie było końca, więc można było się do tego przyzwyczaić. Ja naprawdę myślałem, że zabili Patterson - mocna scena. Ale ogólnie finał piątego sezonu i całego serialu to właściwie aż trzy, jeśli nie cztery ostatnie epizody pod rząd. Madaleine Burke - jak w poprzednich sezonach okazywała się być wredną suką, tak w piątym sezonie zrobili ją 1000 razy bardziej chorą fanatyczką, która po trupach pójdzie do celu - nawet niszcząc swoją rodzinę. Chyba tego nikt by się nie spodziewał. Genialnie zagrana postać. Ta aktorka w serialu Limitless grała tak nijaką postać, a tutaj jest taką kosą. Świetnie się ją oglądało w tej roli.
Idźmy dalej.
Sullivan Stapleton, czyli Kurt Weller - ten koleś nigdy w życiu nie miał tak dopasowanej roli. Od początku serial zaimponował mi jego grą aktorską - no wypisz wymaluj agent FBI. Typ nadaje się do takich ról albo żołnierza (Renegaci). Za nim, za Jamie Alexander w roli Jane i Ennis Esmer w roli Richa Dot Coma będę tęsknił najbardziej. Ich role życia. BEZAPELACYJNIE.
Rich Dot Com pojawił się w trakcie, ale tak dobrze odnalazł się w serialu. Tak się to powinno robić. Uwielbiam gościa w tym serialu. Jeszcze to w ostatnim epizodzie, jak podkreślał, że to ostatni raz - mistrzostwo. Ewidentnie bym chciał zobaczyć jego i Patterson w spin-offie i poszukiwaniu przygód. Zapatę, jaki detektywa już niekoniecznie.
Generalnie serial miał tak wiele wyraźnych postaci. Czy to matka Remi, czy ludzie w FBI w pierwszym sezonie. Weitz, który robił za osła w ostatnich sezonach. To, jak poważny ton z dwóch i trzech sezonów przeszedł w lżejszą wersję w dwóch ostatnich. Ciężko mi będzie wymienić wszystkie dobrocie, które tu się znalazły. Ostatni epizod i chyba niektóre z poprzednich będę musiał obejrzeć raz jeszcze. Rzadko to robię, ale po prostu ten serial momentami szczególnie i w koncepcji jest wyjątkowy. Prawdopodobnie najlepszy z akcji/sensacji, jakie oglądałem. Uwielbiam go za wszystko łącznie biorąc, ale szczególnie za to:
- Za muzykę. Mój ulubiony kompozytor Blake Neely co odwalił z tym soundtrackiem to się nie dzieje i powtarzam to od pierwszego sezonu. Nie bez przyczyny serial dostał nagrodę właśnie za ścieżkę dźwiękową. Nie zliczę ile razy słuchałem tego albumu poza serialem. Definitywnie mój nr 1 z seriali. Przebija nawet Mr Robot, Arrowa czy 3 sezon WestWorld.
- Za postacie i dobranych aktorów - to już wspomniałem.
- Za pomysł i tatuaże na ciele Jane - piękna sprawa.
- Za nazwy listy epizodów, które stanowiły szyfr i końcowa wiadomość ujawniała się po zakończonym sezonie. Niewiele osób to wie, ale to prawda i w ten sposób ujawniano wskazówki do kolejnego sezonu.
- Za 2 pierwsze sezony, które stanowiły zamknięty cykl. Prawdopodobnie żaden serial nie miał tak konkretnego scenariusza - od a do z - może poza Mr Robot - ale ten rozjechał się na aż 4.
- Za sposób ukazania relacji Kurta Wellera z własnym ojcem, ich problemy i plot twist na końcu z innym intro. To było mega mocne. W kolejnym sezonie za pedofilię i problem Reade’a - i sposób pokazania go.
- Za sposób ukazania niektórych epizodów - pomieszany time-line, różne wizje itp.
Blindspot z krwi i kości to dwa pierwsze sezony. Trzeci był na siłę, ale miał swoje momenty, miał dobry koniec. Czwarty sezon podobnie. Piąty to samo. I chociaż piąty z tych wszystkich wydaje się momentami najsłabszy to całość, jako historia - kupuję to. Kupuję z wadami i wychwalam. Mało jest tak oryginalnych seriali. Tak dopracowanych, rozwlekłych, poruszających emocje, szczególnie z nastawieniem na sensację/akcję, z taką ścieżką dźwiękową.
To nie jest arcydzieło, ale po Mr Robot, Billions to mój numer trzy. Może coś innego jeszcze by się znalazło, ale patrząc na całokształt i precyzję pomimo absurdalnych wielu rzeczy - to mi się oglądało wyjątkowo dobrze i wyjątkowo się zżyłem z bohaterami.
I powiem szczerze, że może miałbym ciut gorsze zdanie, ale mistrza nie poznaje się po tym jak zaczyna, ale jak kończy - a tutaj zakończenie to jest po prostu mózg na ścianie.
Kiedy myślisz, że wszystko skończyło się dobrze - tak, jak byłeś pewny, że się skończy po 5 latach serialu. Nagle okazuje się, że rzeczywistość jest zupełnie inna.
Zabili Jane Doe. Zabili ją na samym końcu. Zabili główną postać, od której wszystko się zaczęło. Wyszła z torby na TS i skończyła w czarnym worku na TS. MA-SA-KRA.
Dopiero czytając wywiad z reżyserem i scenarzystą zrozumiałem przesłanie - zakończenie jest 50/50. Z jednej strony Jane spędza czas z rodziną, jest ze wszystkimi i jest przyjemnie. Z drugiej - dochodzi do niej świadomość, że to fikcja i wytwór jej umysłu, a ona nie przeżyła. Ta ostatnia scena po prostu odejmuje mowę.
Dzięki temu jednocześnie każdy może czuć się ukontentowany zakończeniem. Ale ten plot twist. SZOK. Jeszcze takiego serialu nie widziałem.
Ukłony.